Ile zarabiał św. Józef?

Czy postawienie takiego pytania nie wydaje Ci się jakoś niestosowne? Trudno jest jednoznacznie określić, co jest dziwnego w tym pytaniu, bo przecież wiemy, że św. Józef swoją pracą zapewniał doczesne bytowanie Syna Bożego, przez którego wszystko zostało stworzone, i Jego błogosławionej Matki.  Czy wielkość zarobków wobec takiej misji może mieć jakiekolwiek znaczenie?

Dlaczego warto jednak to nieco dziwne pytanie postawić? Warto, ponieważ ma ono na celu bliższe przyjrzenie się zależności między pracą i płacą i naszego stosunku do pracy i otrzymywanego za nią wynagrodzenia, w czym może nam pomóc przykład św. Józefa.

Wydaje się, że dla zdecydowanej większości pracujących osób wysokość zarobków będzie miała znaczenie priorytetowe. Niespełnienie oczekiwań dotyczących zapłaty będzie jednoznacznie wiązało się z odrzuceniem oferty pracy. Od płacy w wymiarze naturalnym zależeć będzie stabilność ekonomiczna danej rodziny. Z tego względu rodzaj wykonywanej pracy konsekwentnie przesunie się na dalszy plan. Czy jest w tym coś niestosownego lub złego?

W skutek takiego podejścia do zagadnienia pracy i otrzymywanej za nią płacy nie praca ale wynagrodzenie stać będzie w centrum naszej uwagi. Wydaje się, że często takie rozumienie ma miejsce. Św. Józef jest dobrym przykładem wykonywanej pracy na rzecz osoby, której „praca” (dzieło zbawienia) przyniosła korzyść w odmiennym pojmowaniu. Idąc tym tokiem myślenia łatwo już dostrzec, że praca może i rzeczywiście powinna być „związana” z wyrażaniem miłości, za którą trudno jest określić wysokość płacy.

Nie znaczy to jednak, byśmy z racji obecnej miłości w naszej pracy mieli zupełnie pominąć element zapłaty. Jest ona głęboko uzasadniona i nikt nie zdobędzie się na hipotezę, że św. Józef pracował za darmo. Oczywiście, że nie. O co zatem chodzi w tym pytaniu? O zachowanie stosownej równowagi w podchodzeniu do pracy i płacy. Każdy robotnik jest godzien swojej zapłaty (1Tym 5, 18).

W ostatecznym rachunku przy zachowaniu stosownej równowagi, chodzi przede wszystkim o to, by to praca zajmowała pierwsze miejsce z racji możliwości wyrażania miłości do najbliższych, przez którą staje się formą zapewniania codziennych potrzeb poprzez płacę.

Gdy popatrzymy na pracę jako taką, to w każdej ludzkiej działalności znajdzie się takie działanie, którego nie sposób przeliczyć na płacę, bo są to po prostu akty miłości wyrażane pośród wykonywanych zadań związanych z pracą. Do takich aktów można zaliczyć np. cierpliwość kierowcy autobusu, który zaczeka na idącą o kulach kobietę. Takim aktem będzie potrzymanie za rękę przez pielęgniarkę czy wręcz salową osobę zakaźnie chorą bez możliwości kontaktu ze swoimi bliskimi, co dzisiaj jest tak częste. Takie małe akty miłości są możliwe w każdym wykonywanym zawodzie.

W naszych codziennych zadaniach i wykonywanej pracy te małe akty miłości odgrywają istotną rolę w nadawaniu pracy głębszej wartości, a otrzymywana za nią płaca sama przesunie się na dalszy plany, bowiem nikt nie może w sposób adekwatny wynagrodzić za te małe akty miłości, które nie tylko są możliwe, ale przede wszystkim w naszej pracy konieczne. Dlaczego? Aby każdy pracujący mógł zachować zrównoważony stosunek do wykonywanej przez siebie pracy i otrzymywanej za nią zapłaty równocześnie pamiętając, że ta praca winna być wyrażaniem miłości, za którą zapłacić może tylko Bóg, co też stało się w przypadku także i przede wszystkim św. Józefa.

o. Zbigniew Frankowski OSPPE

Dodaj komentarz