Rocznica założenia Zgromadzenia

 

W dniu 1 sierpnia przypada 84. rocznica założenia Zgromadzenia Sióstr św. Teresy od Dzieciątka Jezus (1936). Świątobliwy pasterz biskup Adolf Piotr Szelążek dekretem erekcyjnym powołał do istnienia Zgromadzenie, które swój charyzmat realizuje „Szerząc miłość dla Najwyższej Miłości”. W jednym z listów pasterskich Biskup Szelążek zapisał następujące słowa:

„Pożytek z działania tego Zgromadzenia ze wszech miar jest oczywisty. Dąży ono bowiem do uświęcenia samych siebie, jak również do pobożnego wychowania młodzieży szkolnej pod patronatem św. Teresy”.

Tegoroczne świętowanie rocznicy powstania naszego Zgromadzenia, zbiega się ze 155-leciem urodzin jego Założyciela – Sługi Bożego Biskupa Adolfa Piotra Szelążka. Chociaż badania historyczne istniejących dokumentów wykazały, iż Adolf Piotr Szelążek przyszedł na świat 30 lipca 1865 roku, to jednak wiemy, jak mocno on sam, łączył fakt erygowania Zgromadzenia Sióstr św. Teresy od Dzieciątka Jezus (01.08.1936) z dniem swoich urodzin.  W świadomości Biskupa, te dwa wydarzenia zapisały się pod jedną datą. Dziś, w tak ważnym dniu dla każdej Terezjanki przywołajmy słowa z rozważania nauki Ojca Założyciela, które niegdyś skierował do pierwszych Terezjanek.

„Jaki ma być owoc dzisiejszej nauki? Zdaje się, iż przede wszystkim wiara żywa w Opatrzność Bożą. A jest rzeczą pożądaną, aby istotnie w naszych sercach rozwinęła się ta żywa wiara, bo jej koniecznym wynikiem jest doskonałe poddanie się woli Bożej, a więc prawdziwa doskonałość chrześcijańska. Uczony i bardzo świątobliwy Dominikanin Jan Tauler opowiada następujące w swym życiu zdarzenie: Modlił się on gorąco o to, aby mu Pan Bóg wskazał człowieka, który by go nauczył życia prawdziwie świętego. Po 8 latach wytrwałej modlitwy, gdy odczuwał większe niż zwykle, pragnienie poznania takiego człowieka, usłyszał nagle głos: Idź do kościoła, tam znajdziesz czego pożądasz. Uradowany zakonnik śpieszy do wskazanego miejsca, lecz tam znajduje przy bramie tylko żebraka, pokrytego łachmanami, które nie miały prawie żadnej wartości. Tauler popatrzył na niego zdziwiony i wreszcie rzekł: Dzień Dobry ci mój przyjacielu. Na co żebrak odpowiedział: Ojcze, ja nie przypominam sobie, abym miał kiedykolwiek dzień zły. Teolog znowu mówi: Daj ci Boże życie szczęśliwe. Na co żebrak: Ależ ja nigdy nie byłem nieszczęśliwy. Słysząc to zakonnik mówi: Niech ci Bóg błogosławi! Przyjacielu, proszę cię, wytłumacz się jaśniej, bo ja nie dość zrozumiałem, co chciałeś powiedzieć. Owszem, owszem – odpowiada ubogi – szanowny ojciec powiedział mi dzień dobry, na co odrzekłem, że ja nie pamiętam, żebym miał kiedykolwiek dzień zły i w istocie, gdy cierpię głód chwalę Boga, kiedy mi zimno, ja Go błogosławię, jeżeli śnieg, jeżeli grad, deszcz pada, czy brzydka czy piękna pogoda, czy mnie lekceważą, czy czuję brak czegoś, czy nędzy doznaję – ja chwalę Boga. Dalej mówił mi ojciec, że mi życzy szczęścia w tym życiu, na co odpowiedziałem, że ja nigdy nieszczęśliwy nie byłem, jak jest w istocie, bo ja nawykłem pragnąć tylko tego, czego Bóg chce, ja nawykłem polegać bezwarunkowo na jego Opatrzności, która mnie zawsze do dobrego prowadzi – oto dlaczego ja przyjmuję z ręki Boga jako rzeczy najlepsze – wszystko cokolwiek mi zsyła, czy daje pomyślność, czy przeciwności, słodycz, czy gorycz. To jest źródło mojego szczęścia, dlatego to, choć widzisz mnie w tak nędznym stanie, ja nigdy nędzarzem nie byłem, ale zawsze cieszyłem się życiem spokojnym i szczęśliwym. Ha, bardzo to piękne – odparł teolog – ale powiedz mi przyjacielu, co byś ty uczynił ze swoim poddaniem się woli Bożej, jeśliby Bóg chciał cię potępić? Potępić – zawołał ubogi – jeżeliby do tego doszło, to ja mam dwoje rąk, którymi bym się Jego uchwycił. Lewa ręka moja to pokora, która mnie łączy z Najświętszym Człowieczeństwem Chrystusa, prawa moja ręka – to pałająca moja miłość względem Boga, miłość, która mnie zespala z Jego Bóstwem, a wiec jeśliby mnie On chciał rzucić w ogień  wieczny, ja bym się tak mocno przy pomocy tych rąk trzymał jego Osoby, że i On by mnie nie opuścił. Otóż dla mnie byłoby nieskończenie rzeczą droższą być nawet w piekle, ale w zjednoczeniu z Bogiem przez pokorę i miłość, aniżeli posiadać wszystkie rozkosze nieba – bez Boga.

Skąd ty jesteś ? – zapytuje znowu uczony.

Jestem od Boga – odpowiada żebrak.

A gdzieś ty Go znalazł ?

Ja Boga natychmiast znalazłem, gdym tylko opuścił stworzenie, a jest On w sercach czystych ludzi dobrej woli. Teolog coraz bardziej zadziwiony tak jasnym pojęciem rzeczy Bożych i taką niezwykłą mądrością znowu pyta:

Ale powiedz mi, kim ty jesteś ?

Kim ja jestem ? Ja jestem królem.

A gdzie twoje królestwo ?

Królestwo moje w mej duszy, gdzie ja wszystko trzymam w należytym porządku: namiętności swoje poddaję rozumowi, rozum – Bogu. Oto w ten sposób ja jestem królem i każdy, kto zdrowo sądzi, musi przyznać, że to piękniejsze, że to słodsze i potężniejsze królestwo nad wszystkie mocarstwa ziemi.

Powiedz mi na koniec – pyta Tauler  – kto cię doprowadził do takiej doskonałości?

Na co znowu otrzymuje odpowiedź, którą powinniśmy wszyscy na zawsze  wyryć w swych sercach: Do tego mnie przywiodło milczenie, które zachowywałem wśród ludzi, aby wiele i często rozmawiać z Bogiem, do tego przywiodło rozmyślanie i doskonałe zjednoczenie mej woli z wolą Bożą. Ja nie szukałem pokoju w stworzeniach, dlatego znalazłem Boga, w którym dusza moja odpoczęła i cieszy się niezmąconym pokojem.

O, jakże to upragnioną jest rzeczą, aby w waszych sercach ta żywa wiara w dobrotliwą Opatrzność Bożą zastąpiła miejsce dotychczasowego sarkania i nieufności (…). O, szczęśliwi jesteście w tej wierze w Opatrzność Bożą, bo sprawdzą się słowa pieśni:

Kto się w opiekę odda Panu swemu i całym sercem szczerze ufa Jemu Śmiele rzec może: „Mam Obrońcę Boga, nie przyjdzie na mnie żadna straszna trwoga.[1].

Serdecznie zapraszam do zapoznania się z Newsletterem poświęconym w całości Słudze Bożemu biskupowi Adolfowi Piotrowi Szelążkowi.

 

 

 

[1] Ks. A. P. Szelążek, O Opatrzności, bm., [7 września] 1897, kazanie nr 57, fragmenty.

Dodaj komentarz